znów piach pod oczami , mała Mysia-Gęsia już coś gaworzy do siebie.
spoglądam ciężko w stronę łóżeczka.
niestety Bąbelek wyłapała, że się obudziłam.
zwraca się do mnie z jakimś pytaniem -
ewidentnie wyczuwam ten pytajnik.
- chcesz mleko? - zgaduję.
- tak - odpowiada.
- uhm - zamykam oczy i zbieram się w sobie.
- taak! - domaga się Moje Dziecko.
- wieeem... - burczę i powoli siadam na łóżku.
rzut oka w stronę okna.
pięknie oszronione gałęzie tworzą bajeczny krajobraz.
- idzie zima, wiesz? - mówię i kieruję swe ciężkie kroki z w stronę kuchni.
- tak - słyszę niepewny głosik zza cumla.
- zimna, to Święta! - mówią, włączając czajnik.
- tak - znów odzywa się Mysia.
wręczam jej butelkę z mlekiem i kontynuuję wywód:
- u nas od czasu pierniczków nie pachniało zimą...
- taaak - czyżbym wyczuwała żal?
- trzeba to zmienić - dodaję stanowczo.
Moje Dziecko odrywa się od butelki i mówi:
- tak!
zdecydowanie nadużywa słowa "tak".
ale i tak wzięłam to sobie do serca i oto jest:
drożdżowe ciasto "do odrywania" - pomarańczowo-korzenne
s k ł a d n i k i:
na ciasto
- zaczyn* lub opakowanie suchych drożdży
- 220 g mąki pełnoziarnistej pszennej (lub 250 g jasnej mąki, tortowej)
- 1 jajko
- 2 łyżki cukru
- skórka otarta z 1 pomarańczy i połowy cytryny
- sok z całej pomarańczy
- 70 g masła rozpuszczonego
* zaczyn:
- 1/2 szklanki ciepłego (mocno, ale nie gorącego) mleka
- 30 g świeżych drożdży
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki mąki (tej ciemnej)
drożdże rozetrzeć z cukrem łyżką, dodać mleko i mąkę. wymieszać za pomocą rózgi, żeby nie było grudek.
zostawić w ciepłym miejscu pod przykryciem na 15 min.
/jeśli używamy drożdży instant, nie robimy z nimi tego, czego przy zaczynie. po prostu dodajemy je do ciasta./
posypka
- prawie 1/2 szklanki cukru,
- łyżeczka przyprawy do grzańca (bądź piernika)
- pół łyżeczki cynamonu
- skórka otarta z całej pomarańczy i połowy cytryny
mieszamy.
w y k o n a n i e:
- kiedy zaczyn jest gotowy, w dużej misce połączyć przesianą przez sito mąkę, skórki, sok z cytrusów, jajko (najlepiej przedtem lekko rozbite w innej miseczce, ale nie jest konieczne), cukier i zaczyn.
- wymieszać łyżką, a jak się składniki połączą, wyrabić ręką około 8-10 minut
- po tym czasie dodać rozpuszczone masło i znów wyrobić tyle samo czasu. ciasto nie powinno się po tym czasie lepić.
- odłożyć w misce w ciepłe miejsce na ok 1 h (powinno podwoić objętość)
- po tym czasie wyjąć ciasto i na obsypanym mąką blacie rozwałkować je na długość około 50 cm i szerokość 30 cm (mniej więcej, wiadomo).
- po całym "placku" rozprowadzić posypkę
- "placek" pociąć na 3 plastry wzdłuż dłuższego boku.
- nałożyć jeden plaster na drugi tak, by posypka znalazła się między każdym z pasków.
- pas powstały z połączenia trzech pasków pociąć (jak tnie się np. kopytka) na 6-7 części.
- części stawiać na sztorc w keksówce, którą wcześniej należy wyłożyć papierem do pieczenia lub posmarować masłem i obsypać bułką tartą.
- odłożyć na 30 min, by ciasto podrosło.
- piec w 180 *C przez 35-40 min. wierz będzie mocno rumiany.
Mniam pycha, na samą myśl zrobiłam się głodna, do tego kakao :-) Rozmarzyłam się. Szkoda tylko, że mi drożdżowe nie wychodzą.
OdpowiedzUsuńIdą święta i potrzeba poczucia aromatu piernika jest wielka. Mysia-Gęsia miała rację - TAK ! ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, kakao byłoby idealne!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to ciasto nie jest trudne do zrobienia. To układanie go wydaje się - z opisu - skomplikowane, ale w rzeczywistości to bułka z masłem! :)
Myślę, że warto podjąć próbę! Będę trzymać kciuki, jeśli się zdecydujesz. I będzie mi bardzo miło, jeśli dasz znać jak poszło :)
Pozdrawiam!
Dokładnie tak!
OdpowiedzUsuńNajlepiej jeśli jeszcze w pokoju panuje półmrok, a światło tylko dają małe lampki na choince lub ogień z kominka :)
Pozdrawiam!
Oj spory kawał bym oderwała! Albo nie! Dałabym innym oderwać po kawałeczku i zaopiekowałabym się resztą :)
OdpowiedzUsuńDobra metoda! :)
OdpowiedzUsuńCóreczka mojej koleżanki na wszystkie pytania odpowiada "yhy" :)
OdpowiedzUsuńCiacho wygląda znakomicie, zjadłabym kawałeczek :)