pizza wegańska. domowa.

Udostępnij ten wpis:
wpis sponsorowany


ostatni obiad przed Świętami. coś trzeba ustalić. lodówka co prawda wypełniona po brzegi, ale pomysł brak. I do tego perspektywa stania nad garami. jakby na Święta mało się gotowało.

stoję przed otwarta lodówką i wietrzę ją, obmyślając prosty, pożywny, zdrowy no i obowiązkowo smaczny obiad. smaczny także dla małych, grymaszących dzieci. a to oznacza wyzwanie.

nie chcę się narobić, ale nie chcę gotowców, to nie wchodzi w grę. proste. dlatego wybieram pizzę. jeśli jeszcze masz maszynę do chleba, która ma opcję przygotowani samego ciasta drożdżowego - pizza w zasadzie zrobi się sama. wiem, że to nie jest takie proste, gdy w domu jest alergik, ale o ile nie ma problemu z glutenem (a u nas nie ma, chociaż staramy się nie przesadzać), wegańska pizza niewiele różni się od tradycyjnej.


tradycyjnie ciasto na pizzę jest wegańskie: mąka, woda, oliwa, drożdże, sól i trochę cukru, ale niekoniecznie. gorzej z tym, co na pizzy. tutaj trudno ominąć ser, dlatego polecam ten wegański. to nie to samo, oczywiście, ale zapiekany sprawdza się znakomicie i nie ma specjalnej różnicy.




pizza wegańska

s k ł a d n i k i (2 średnie pizze):

- 500 g mąki pszennej
- 25 g drożdży
- 1 szkl. letniej wody
- 50 ml oleju lub oliwy
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 płaska łyżeczka cukru

+ składniki na sos (poniżej)

+ składniki na wierzch: czego dusza zapragnie. tylko trzeba kroić cienkie plasterki: papryka w różnych kolorach, oliwki, odparowany wcześniej szpinak i ser (najlepiej starty na tarce i najlepiej mozzarella, ale u mnie wegański)


w y k o n a n i e:


1. drożdże rozkruszyć, dodać cukier, rozgnieść, aż przybiorą płynną postać. potem dodać letnią wodę i olej.

2. dodać mąkę i sól; wymieszać i wyrabiać kilka minut (lub umieścić w pojemniku maszyny do chleba w kolejności najpierw płyny, potem sypkie i włączyć program "dough", ale kiedy ostatecznie ciasto przestanie się wyrabiać, wyjąć je, nie czekając, aż skończy się program)

3. ciasto wyrobione podzielić na 2 części. zrobić z nich kule, owinąć obie folią spożywczą i włożyć do lodówki na około 30 min.

4. przygotować składniki na pizzę. trzeba tylko pamiętać, by nie było za dużo, ciasto nie może namoknąć od wody, która wypłynie ze składników. a warzywa, które mają jej dużo, trzeba wcześniej przygotować (np. pieczarki trzeba wcześniej podsmażyć) lub w przypadku warzyw pokroić cienko.

5. sos pomidorowy przygotować wcześniej: odparować passatę dodaną do zeszklonej cebulki oraz dobrze doprawić ziołami, czosnkiem i przyprawami.

6. włączyć piekarnik i nastawić na 230-250*C (lub max).tuż przed pieczeniem włożyć pustą blachę, by się nagrzała.

7. wyjąć pierwszą kulę. ciasto cienko rozwałkować (najlepiej na papierze do pieczenia), nie musi być okrągłe jak od garnka, ale ma być rozwałkowane cienko.

8. posmarować sosem, nałożyć składniki równomiernie, ale nie za dużo.

9. przełożyć (z czyjąś pomocą, bo inaczej będzie to strasznie trudne) na rozgrzaną blachę, którą wyjąć należy z piekarnika.

10 piec przez 10 min. aż zarumienią się boki. to samo zrobić z drugą połówką lub zamrozić. jedna pizza nie jest bardzo duża, bo ciastu nie pozwalamy urosnąć, dzięki temu właśnie jest chrupiąca, nie mamy poczucie objedzenia się i przygotowanie trwa znacznie szybciej.


czasami jednak mamy ochotę na pizzę / dzieci jęczą o pizzę (niepotrzebne skreślić) a w domu nie ma składników ani ochoty na jej przygotowanie, można pójść do pizzerii, wiadomo. warto jednak wybrać dobrą, swojską pizzerię, taką jak np. w pizzerii Verona w Szczecinie (www.pizzaportal.pl). a gdzie Wy najczęściej jadacie pizzę: w domu czy na mieście? Macie ulubione pizzerie? Podzielcie się w komentarzach!

babeczki jaglane (bezglutenowe i bezmleczne)

Udostępnij ten wpis:
//

 

/artykuł sponsorowany/


 

Święta Wielkanocne: za dużo jedzenia, za mało dni do przejedzenia. Święta Wielkanocne: za dużo jedzenia, za mało dni do przejedzenia. Święta Wielkanocne: za dużo tłustości, za mało ruchu (siedzenie przy stole to trochę mały ruch)


Święta Wielkanocne: za dużo jedzenia, za mało dni do przejedzenia. Święta Wielkanocne: za dużo jedzenia, za mało dni do przejedzenia. Święta Wielkanocne: za dużo tłustości, za mało ruchu (siedzenie przy stole to trochę mały ruch)

niestety widzę coraz wyraźniej, że Święta Wielkanocne są po prostu źle wyważone. ich elementy mają po prostu złe proporcje. od wielu lat. nikt nie pości już tak jak dawniej, by móc sobie pozwolić na majonez, duże ilości jajek czy tłustych wędlin. nikt też po Świętach nie wraca do ciężkiej pracy w polu, kiedy się skończą. tyle się zmieniło... no, może poza uginającymi się od dobrodziejstw kuchni stołu.

a na końcu ciasta. koniecznie babka i mazurki.
i wszystko to z ciężkim lukrem, maślaną masą i mnóstwem kalorycznych bakalii.

a my odstawiamy mąkę pszenną. nie obrażamy się na nią, ale od nadmiaru glutenu wszyscy czujemy się źle, więc przestawiliśmy się na inne rodzaje mąki, by całkowicie nie rezygnować z mącznych potraw, które tak uwielbiamy.

zainwestowaliśmy z mikser wysokoobrotowy (przynajmniej 30 tyś.obrotów, kielichowy i absolutnie niezniszczalny). Postanowiłam skorzystać z promocji (o których, nota bene dowiedziałam się z lidlowskiej gazetki) i obkupić się w różnego rodzaju kasze i suche rośliny strączkowe, gdyż mikser idealnie robi z nich mąki.

okazało się, że rewelacyjnie sprawdza się też do przyrządzania domowego mleka roślinnego czy masła zarówno kokosowego jak i orzechowego. dlatego w Święta na stole pojawiły się u nas mini babki (odwrócone cupcakes/ muffiny) całkowicie bezglutenowe. na bazie mąki jaglanej (mała uwaga: domowej roboty mąka z kaszy jaglanej jest słodka; ta sklepowa niestety jest gorzka)

babeczki jaglane


babeczki jaglane (bezglutenowe i bezmleczne)

/16 małych babeczek lub jedna babka o średnicy 23 cm/

s k ł a d n i k i:

250 g mąki jaglanej
130 g rozpuszczonego i lekko przestudzonego masła klarowanego
4 jajka
1 duży banan
150 g trzcinowego cukru
2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
4 łyżki wiórków kokosowych

do posypania: cukier puder lub ewentualnie polewa z gorzkiej czekolady, rozpuszczone w kąpieli wodnej.

w y k o n a n i e:

1. Włączyć piekarnik na 180*C.
2. W misce wymieszać najpierw "suche" składniki (mąkę, dodać cukier, wiórki, proszek do pieczenia), dodać jajka i wymieszać lub zmiksować.
3. Wciąż mieszając/miksując dodawać powolutku masło.
4. Do ciasta dodać także banana rozgniecionego dokładnie na papkę (można zmiksować, oczywiście).
5. Formę na babeczki natłuścić i obsypać mąką lub po prostu wypełnić do 3/4 wysokości, jeśli mamy foremki silikonowe. Piec przez ok. 20-25 min. Do "suchego patyczka". Jeśli pieczemy babkę: Foremkę dobrze natłuścić i wlać ciasto. Ostukać, by się dobrze rozprowadziło i piec od pół do niespełna godziny (30-50 min), ważne, by było to do "suchego patyczka". 6. Po wyjęciu z piekarnika potrzymać z foremce/foremkach około kwadransa i ostrożnie wyjąć. Babeczki odwrócić do góry nogami na kratce, by równomiernie wystygły, po czym tak odwrócone włożyć do suchych, nieco większych papilotek tak, by kształtem przypominały babkę w miniaturze.
Na koniec obsypać cukrem pudrem lub oblać gorzka czekoladą.
Kilka dni pod przykryciem utrzymują świeżość.

babeczki jaglane bezglutenowe bezmleczne

babka jaglana bezmleczna bezglutenowapodpisZapisz

Zapisz

Zapisz

kruche ciasteczka (bezmleczne i bez cukru)

Udostępnij ten wpis:

świeci słońce, chociaż mróz - jest pięknie.
Mania śpi niczym rumiane jabłuszko.
słucham jej równego oddechu.
rozkoszuję się tym pierwszy raz po dłuższym - niespokojnym dla nas - czasie.


ból głowy nie mija wraz z kawą. czuję, jak kręgosłup boleśnie odpoczywa.
zamykam oczy. mam wreszcie czas.
chwilę, by wziąć głębszy oddech i szybko podładować bateria.
dopiero połowa dnia.
ta trudniejsza wciąż przede mną.

sięgam po dwa nieduże ciasteczka, które piekłyśmy wraz z Bu. wyszły niesamowite, chociaż nie miały cukru ani mleka...

kruche maślane ciasteczka bez mleka i cukru

kruche ciasteczka bez cukru i mleka przepis

s k ł a d n i k i:

- szklanka mąki (pszennej lub ryżowej)
- puszka mleka kokosowego
- 2 łyżki płatków migdałowych
- 4 łyżki kleiku ryżowego (jak dla małych dzieci)
- 3/4 kostki masła klarowanego

w y k o n a n i e:

1. mleko kokosowe podgrzewać w rondelku, wrzucić drobno posiekane płatki migdałowe (najlepiej zmielone lub zmiksowane wraz z mlekiem).
2. gotować na średnim ogniu, od czasu do czasu mieszając, by mleko odparowało jeszcze trochę swojej wody*. dodać kleik ryżowy, mieszając, by nie utworzyły się grudki. wystudzić.
3. w misce połączyć masło (temperatura pokojowa lub nawet płynne, byle nie gorące), mleko kokosowe i mąkę. wymieszać, zagnieść. odstawić do lodówki na 30 min. jeśli masło było płynne - czekać dłużej, aż ciasto będzie mocno zimne.
4. rozwałkować ciasto na grubość max 0,5 cm, wykrawać ulubione kształty i układać na blaszce wyłożona papierem do pieczenia (mi wyszło 2,5 blaszki ciasteczek o różnych, średniej wielkości kształtach)
5. piec w 180*C prze 15-20 min., aż ciasteczka będą lekko złote.

*mleko kokosowe można wieczorem dnia poprzedzającego pieczenie włożyć do lodówki, by woda odseparowała się od "śmietanki" kokosowej. zdjąć z góry "śmietankę", połączyć z migdałami, lekko podgrzać i zmiksować. dalej postępować wg przepisu.

 

kruche ciasteczka bez cukru i mleka

kruche ciasteczka bezmleczne i bez cukru przepis

podpis

Zapisz

Ryby w naszej kuchni - Birgitta Rasmusson [RECENZJA]

Udostępnij ten wpis:

Nie wiem jak wy, ale ja mam niedosyt ryb w kuchni. Rybę znam smażoną, pieczoną, na parze... no i te w zalewie na ostro czy kwaśno. Żongluję tylko przyprawami, czyli raczej z lekka powiewa nudą. Tymczasem w moje ręce wpadła książka "Ryby w naszej kuchni" Birgitty Rasmusson od wydawnictwa REA-SJ...


ryby na naszum stole rea sj recenzja

Przeglądam książkę na szybkiego i od razu się nią zachwycam: to naprawdę mini przewodnik po rybach wraz z mnóstwem (aż 200!) przepisów. Na pierwszy ogień Czytelnik zostaje zaatakowany wręcz rybą jako taką. Bo jeśli gotujesz to chyba trochę wstyd nie wiedzieć jak wygląda dorsz czy śledź. Jeśli chociaż przez chwilę zrobiło ci się głupio, że tego nie wiesz - teraz możesz z łatwością te braki nadrobić. Zdjęcia ryb z podziałem na rodziny znajdziesz na pierwszych stronach książki.


ryby w naszej kuchni recenzja

Skoro już się dowiedziałeś, jak wygląda sandacz i jak rozróżnić turbota od "flądry królewskiej", która tak naprawdę jest dużą gładzicą, to możesz przejść dalej i dowiedzieć się co nieco o rybach, jako elementu naszej diety wraz z podziałem na te tłuste i chude.


A potem mamy mały instruktarz jak sprawiać, odfiletować różnego rodzaju ryby, jak je dzielić czy zdejmować skórę. Kiedy już mamy ten kawałek ryby, autorka prowadzi nas przez różne sposoby przyrządzania ryby, zaczynając od tego, jak dobierać czas i temperaturę do danego kawałka. Bardzo przydatne, bo nie wystarczą przyprawy i zmysł smaku - trzeba jeszcze umieć podać tę rybę tak, by nie była ani surowa ani przeciągnięta.


ryby w naszej kuchni recenzja3

To, co mnie zachwyca, to precyzyjność, dokładność przy podawaniu przepisów czy porad kulinarnych. Nie ma "czarnych dziur", wręcz przeciwnie: pojawiają się w końcu odpowiedzi na pytania krążące po głowie niemal każdej gotującej osobie. I do tego zdjęcia: krok po kroku.


ryby w naszej kuchni recenzja4

Ale, ale! Mamy bonus! Bo ryby, rybami, a co ze skorupiakami, coraz popularniejszymi, a wciąż egzotycznymi (bo w tradycyjnych książkach kucharskich przepisów na nie brak)? No to tu znajdziecie odpowiedź. Dokładnie tak samo pieczołowicie potraktowano owoce morza, jak ryby: jak policzyć z nich porcje, jak dzielić, gotować...


Dopiero kiedy mamy w głowie podstawy, możemy przejść do drugiej części, w której znajdziemy przepisy. I tutaj mamy kilka kategorii: Potrawy z ryb słodkowodnych, potrawy z ryb dorszowatych i makrelowatych, potrawy z ryb łososiowatych, potrawy ze śledzi, potrawy z ryb flądrokształtnych, potrawy z ryb egzotycznych i innych, potrawy ze skorupiaków oraz sosy i dodatki.


ryby w naszej kuchni recenzja2

Moim skromnym zdaniem wyczerpuje temat jeśli chodzi o takiego domowego kucharza jak ja. I - jak na naprawdę niegrubą książkę - jest wypełniona po brzegi. I powiem więcej: przepisy są bardzo zróżnicowane. Są i proste, mało wymyślne, ale i te z które definiują wyższą szkołę jazdy w kuchni. Niemniej na pewno ja się przy niej rozwinę i sądzę, że niejeden kucharz.


ryby w naszej kuchni recenzja1

Co do oprawy graficznej, to zdjęcia instruktażowe są dokładne i dobrej jakości, chociaż miniaturki. Jeśli chodzi o zdjęcia do przepisów też nie można im wiele zarzucić: apetyczne, dobrze sfotografowane i wystylizowane. Tylko... nie obraziłabym się, gdyby było ich więcej, bo średni zdjęcie pojawia się raz na 4-5 przepisów. Ale instrukcje są jasne i precyzyjne, więc nie będzie problemu z próbowaniem nowych technik i sposobów przyrządzania rym, czy owoców morza.


Moja ocena: Bardzo polecam. Oprócz zdjęć, których mogłoby być (wśród przepisów) więcej, bardzo mi podeszła. Zobaczymy jeszcze jak będzie z przepisami, bo - siła rzeczy - nie mogłam ich wypróbować.


Tytuł: Ryby na naszym stole
Autor: Birgitta Rasmusson
Wydawnictwo: REA-SJ
Rok wydania: 2016


ISBN: 9788379931460
Oprawa: miękka lecz usztywniona, papier błyszczący
Liczba stron: 192


Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa REA-SJ:


Wydawnictwo REA Sp. z o.o.


Zapisz


Zapisz

"Mega zupy na cały rok" - recenzja

Udostępnij ten wpis:
mega zupy na cały rok recenzja

U mnie w domu zawsze była zupa. Drugiego mogło nie być. Pamiętam nawet, że miałam ich przesyt. Od jakiegoś czasu jednak częściej wybieram zupę, niż jakiekolwiek inne danie. Jesienią – rozgrzewającą, zimą – sycącą, konkretną (ale nie ciężką czy tłustą!). W lecie chłodniki mogłabym jeść na okrągło, a wiosną lekkie, niezabielane zupy z mnóstwem warzyw. Tych tradycyjnych zup polska tradycja ma naprawdę sporo. A i tak potrafią się przejeść. Wtedy, by z chęcią sięgnąć po miseczkę zupy, szukam urozmaicenia.


Książka „Mega zupy na cały rok” trafiła w me ręce w idealnym momencie: półmetek zimy, a ja już nie mam pomysłu. Kartuję na szybko i od razu zauważam idealną, prostą zupę z zielonego groszku...


To, co od razu rzuca się w oczy, to przyjemny format, który nie straszy gabarytami, nie zajmuje połowy blatu. Jednocześnie nie jest to wersja mini. Okładka nie jest twarda, lecz lekko usztywniona, co nie dodaje jej dodatkowej wagi.

mega zupy


Książka ma 5 rozdziałów: zupy na zimno, zupy wege, zupy z wkładką, zupy – nowe smaki, zupy energetyzujące. Bardzo konkretny, dobry podział.


Kolejna rzecz to zdjęcia. W ogóle cała książka jest nowoczesna: ładne, nieprzesadzone zdjęcia. Apetyczne, zachęcające do wypróbowania, ale nie są to dzieła sztuki. Nie muszą, przynajmniej ja tego nie wymagam. Spełniają moje „wymogi”, nie zrażając. Nie wszystkie przepisy mają swoje zdjęcie, ale większość. Zauważyłam też, że zdjęcia nie są „równe”. Różnią się od siebie stylem, światłem, sposobem ujęcia, prezentacją dania itp. Podejrzewałam, że było kilku fotografów. I miałam rację, odkrywając na jednej z pierwszych stron wykaz autorów zdjęć i ich źródeł. Ale powtórzę: mnie to nie razi i nie odstrasza.


mega zupy wydawnictwo rea-sj


Co do przepisów – uwaga – nie są ani skomplikowane, ani wyjęte z kosmosu, ze składnikami z końca świata. W zasadzie są to proste połączenia smaków nam znajomych. Oczywiście jest kilka przepisów, które zawierają egzotyczny składnik, jak np. mleko kokosowe. Ale czy w dzisiejszych czasach kogoś to martwi? Może je już kupić praktycznie w każdym markecie. Chcę jednaka podkreślić, że ta prostota i dostępność produktów nie klasyfikują tej książki jako mniej odkrywczej a zatem mniej wartościowej. Bo obecnie widzi się tendencję do ciągłego kombinowania, jakby nowy smak nie mógł powstać z tych nam już znanych. Są jednak wśród kucharzy ci, którzy uwielbiają prostotę. I o ile wielcy szefowie potrafią się nad nią rozpływać, o tyle blogerzy idą na całość. Dość desperacko jednak.



Muszę powiedzieć, że jestem książką zachwycona. Bo to było dokładnie to, czego potrzebowałam. Inspiracji, przypomnienia, że jeszcze mogę pójść w tę stronę, a za chwilę w tamtą. I nie muszę przy tym odwiedzać sklepu z azjatycką żywnością. Więcej: przepisy są naprawdę proste i szybkie, chociaż nigdzie nie ma ani słowa o kostkach rosołowych. Nikt nie straszy pięciogodzinnym gotowaniem wywaru, ale jest kilka uwag, które organizację pracy w kuchni mogą poprawić.



mega zupy na cały rok walka w kuchni


Moja ocena: Bardzo polecam. Jeśli jak ja ostatnio jesteście zwolennikami zup – ta książka jest dla was. Tyle w temacie.

Tytuł: Mega zupy na cały rok

Autor: praca zbiorowa

Wydawnictwo: REA-SJ

Rok wydania: 2016 ISBN: 9788379932269

Oprawa: miękka lecz usztywniona, papier błyszczący

Liczba stron: 128

Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa REA-SJ:

Wydawnictwo REA Sp. z o.o. Zapisz Zapisz

Zapisz

"Kuchnia na plebanii. 200 tradycyjnych przepisów księżowskich gospodyń" - Łukasz Modelski

Udostępnij ten wpis:

Czy zauważyliście, że w ostatnim czasie książki kulinarne wydawane są w taki sam sposób? Przepis na białym tle, obok ogromne zdjęcie potrawy. A fotografia zawsze tak wyszykowana, że na ścianie można powiesić: a to rustykalnie, to znów w bieli, kolejne koniecznie od góry. Mnie to nie przeszkadza, jednak kiedy trzymam w rękach „Kuchnię na plebanii. 200 tradycyjnych przepisów księżowskich gospodyń” już wizualnie odbiega od głównego nurtu...
 


kuchnia na plebanii okladka

Zobaczyłam okładkę, przeczytałam tytuł i pomyślałam: „jest nieźle”. W końcu książka zatytułowana w ten sposób mogła na okładce mieć taką właśnie gospodynię z szykownej podomce, która stałaby w swojej kuchni i trzymała brytfankę z pieczonym kurczakiem lub ciasto drożdżowe. A jednak widzę piękną czerwień. Książka chyba miała być stylizowana na dawne książki kucharskie. Matowa i taka przyjemna w dotyku.


kuchnia na plebanii


Kartkuję ją na szybkiego i widzę, że nie ma ani pół zdjęcia. Kilka symbolicznych rysunków, ale żadnej ilustracji przedstawiającej potrawę, tylko same przepisy. I tekst. Struchlałam: będzie ciężko.


 Tymczasem spokojnie zaczęłam od wstępu i już wiedziałam, że będzie dobrze. Łukasz Modelski, autor książki, zaznacza, że książka ta ma dla niego wartość niejako historyczną (szukając gospodyń wnet zorientował się, że wiele z nich już odeszło). A ja, z wykształcenia historyk, od razu poczułam się jak ryba w wodzie.


Książka ta to nic innego, jak siedem rozmów z ośmioma gospodyniami. To dialog, w którym pojawiają się przepisy na dania, które serwuje się księżom na plebanii. A co ksiądz, to inny obyczaj; co gospodyni, to inny przepis na rosół. Ponieważ wiele dań różni się ode siebie, niektóre z nich pojawiają się kilkukrotnie. Aż kusi spróbować do porównania. Modelski podaje przepisy w niezmienionej narracji, w jakiej są mu one podane. Jednak wszystko jest bardzo czytelnie zrobione: nie sposób przeoczyć przepisu, bo nazwa dania zawsze umieszczona jest w ramce, a tekst przepisu – kursywą. Dla ułatwienia na marginesach Modelski podaje ilości składników.


kuchnia na plebanii recenzja

Osobiście bardzo podoba mi się, że nie mam tu do czynienia ze zwykłą książką kucharską, a z rozmowami z bardzo konkretnymi ludźmi, kobietami, które od kilkunastu lat gotują na plebaniach w całej Polsce. I to się czuje, bo tekst jest bardzo naturalny. Rozmowy te czyta się lekko i przyjemnie. Poniżej prezentuję maleńki fragment, byście poczuli klimat:


Jaka potrawa jest najbardziej charakterystyczna dla tych okolic? [chodzi o Pomorze – przyp. mój]
Kiedyś się robiło taki serek kiszony. Z mleka powstawał ser, który potem zaczynał fermentować z białą pleśnią. Musiał trochę skisnąć, ale ludzie robią i bez kiśnięcia, z twarogu, choć kiszony lepszy.


KISZONY SEREK


składniki:


- 1 kg tłustego białego sera
- 2 szklanki śmietany
- 2 żółtka
- kminek
- sól
 
Twaróg trzymać poza lodówką, aż zacznie lekko kisnąć (dwa, trzy dni). Rozdrobnić i włożyć do miski, lekko osolić. W dużym garnku przygotować kąpiel wodną, umieścić w niej miskę z serem. Dodać kminku do smaku. Podczas gotowania mieszać, żeby nie przywarł do miski. Kiedy zacznie się topić dodawać śmietany i żółtek w zależności od pożądanej konsystencji – może być do krojenia lub do smarowania.


Nie każdy twaróg się rozgotuje tak ładnie, jeśli ma za dużo serwatki, to serek się nie uda.”


Prawda, że bardzo naturalnie? Początkowo myślałam, że książka będzie idealnym prezentem na Dzień Babci, bo ona lubuje się w takich starych przepisach. Jednak im dłużej czytałam, tym większą miałam ochotę zatrzymać tę książkę w domu. I sprawdzić każdy z siedmiu sposobów robienia rosołu. Kusi mnie, by powstał o tym wpis.


kuchnia na plebanii lukasz modelski

Tymczasem...


Moja ocena: Polecam / bardzo polecam. Nie jest to jednolita najwyższa nota, zgadza się. Ale to nie przez brak zdjęć, które tak uwielbiam. W tej książce mi to nie przeszkadza. Niektóre przepisy nie są precyzyjne. Składniki – owszem. Niestety opis sposobu wykonania już nie zawsze. Bałabym się ryzykować. Ale kto wie, może moja babcia – nie, bo wiedziałaby „w czym rzecz”.



Tytuł: Kuchnia na plebanii. 200 tradycyjnych przepisów księżowskich gospodyń

Autor: Łukasz Modelski


Rok wydania: 2016
ISBN: 9788308062463

Oprawa: twarda, papier Ecco Book Cream
Liczba stron: 240

 
Miałam ogromną przyjemność recenzowania tej książki dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.


_____________________________________________


Zapisz

bezmleczne kokosowe placuszki

Udostępnij ten wpis:

leżę obok Maniuli. śpi.
ale słyszę, jak ciężko oddycha.
przykładam rękę do czoła i już wiem, że jej organizm z czymś walczy.
z czymś więcej niż tylko śpik do pasa.


nie mogę się ruszyć, bo od razu się wybudza - tak czujnie śpi.

miał być dwudaniowy obiad, będą racuszki.
tak dla odmiany już trzeci raz w tym tygodniu.
szybkie, proste i w ogóle nie muszą się znudzić, bo możliwości jest od groma.

u nas bezmleczne.

placuszki kokosowe
przed Wami placuszki kokosowe

s k ł a d n i k i:

- 2/3 szklanki mleka kokosowego
- 1 duże jajko
- 1-1,5 szklanki mąki pszennej (jasnej, typ nie gra roli)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2-3 łyżki wiórków kokosowych (mogą być te, które zostały po odciśnięciu domowego mleka kokosowego)
- szczypta soli
- 2 łyżeczki cukru brązowego

w y k o n a n i e:

1. wszystkie składniki należy połączyć za pomocą widelca bądź trzepaczki na gładką masę. powinny być zimne lub w temperaturze pokojowej. nie mogą być za ciepłe, by nie aktywować proszku do pieczenia.
2. najlepiej dać ciastu odpocząć z kwadrans (chociaż ostatecznie można ten punkt pominąć).
3. ciasto nakładać łyżką na rozgrzany (nie za bardzo!) tłuszcz. smażyć na średnim ogniu na złoty kolor.

racuszki kokosowe bezmleczne

podpis

Zapisz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia