moje męża zmiotło z powierzchni ziemi.
z małego Bąbelka pozostała kupka chodzącego i pojękującego nieszczęścia.
serce ściska.
kto w takich chwilach myśli o gotowaniu? a jeść trzeba.
no to siup: prosta, błyskawiczna, o trzech składnikach zupa.
rozgrzewa, jak domowy rosół.
a przy tym jest wyrafinowana, więc bez cienia wątpliwości serwuję ją na romantyczną kolację, czy uroczysty obiad.
jeśli jeszcze dodam, że cena przebija prostotę, to to będzie absolutny fenomen. o ile specjalnie nie kupowaliście wina*.
a mowa o francuskiej zupie cebulowej.
*kiedy zostaje mi wino, zamrażam go w pojemnikach na lód i dodaję do potraw kiedy i tyle, ile mi potrzeba.

zupa cebulowa
s k ł a d n i k i:
- 500 g cebuli
- łyżka masła
- łyżka oliwy
- 1/2 szkl. białego wytrawnego (lub ewentualnie półwytrawnego) wina
- 1/2 l bulionu domowego (najszybciej będzie, jeśli bulion w większej ilości przygotujemy wcześniej i zamrozimy go w porcjach na zupę)
- sól, pieprz
+ kromki bagietki (lub innej białej bułki) pokrojone w małą kostkę.
w y k o n a n i e:
- cebulę obrać i posiekać na półplasterki.
- masło i oliwę roztopić w szerokim garnku. cebulę podsmażać aż się mocno zarumieni (ale nie spali!) na średnim ogniu.
- dodać wino, zwiękrzyć płomień, zeskrobywać w czasie gotowania przyrumienienia.
- po kilku minutach dodać wrzący bulion i na małym ogniu gotować 1/2 h pod przykryciem, aż cebula będzie całkiem ugotowana.
- doprawić solą i pieprzem.
- całość zmiksować na gładki krem.
- podawać z grzankami* i/lub keksem zimnej śmietany
* kilka kromek bagietki (bądź innej bułki) pokroić w kosteczkę przyrumienić na suche patelni, by powstały grzanki.

przypominam o wciąż trwającym KONKURSIE! czekają wspaniałe syropy barmańskie do kawy i deserów! po szczegóły zapraszam tutaj.
Uwielbiam zupę cebulową- zaskakująco poprawia mi humor :)
OdpowiedzUsuńMnie też. Jednak z moich ulubionych zup w ogóle :D
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię zupę cebulową. Najchętniej jem ja zimą, bo bardzo dobrze rozgrzewa i stawia na nogi gdy czuję, że już zaraz będzie się za mnie zabierać jakieś przeziębienie czy inna grypa. Chociaż latem również lubię taką zupkę, ale wtedy zazwyczaj staram się robić jakieś lżejsze wersje, bo nie potrzebuję aż takiej energetycznej dawki.
OdpowiedzUsuńZupa cebulowa tak się właśnie kojarzy: na jesień czy zimę. Jeszcze w tych porach roku nie uświadczy się świeżych i różnorodnych warzyw dobrej jakości. Cebula nadaje się idealnie. W lecie, rzeczywiście, jeśli już - to raczej bardzo lekka wersja, nawet jej wówczas nie miksuję, jest bardziej wodnista (ale nie w smaku!) :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, czytajac czuc, ze czyta się kogoś kto ma pojęcie o temacie o ktorym pisze :) A to niestety zdarza się coraz rzadziej. slowa mają moc, chyba kazdy przyzna mi racje :) A jeśli nie to na pewno kazdy się o tym kiedys przekona :) No nic, ale wrocmy do bloga, masz we mnie stałego czytelnika, mogę Ci to z czystym sumieniem obiecac :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiłe słowa! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam po kolejne przepisy! Po przerwie znów wracam z kolejnymi wpisami z przepysznymi przepisami i (mam nadzieję) apetycznymi zdjęciami! :)