Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na ciepło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na ciepło. Pokaż wszystkie posty

pizza wegańska. domowa.

Udostępnij ten wpis:
wpis sponsorowany


ostatni obiad przed Świętami. coś trzeba ustalić. lodówka co prawda wypełniona po brzegi, ale pomysł brak. I do tego perspektywa stania nad garami. jakby na Święta mało się gotowało.

stoję przed otwarta lodówką i wietrzę ją, obmyślając prosty, pożywny, zdrowy no i obowiązkowo smaczny obiad. smaczny także dla małych, grymaszących dzieci. a to oznacza wyzwanie.

nie chcę się narobić, ale nie chcę gotowców, to nie wchodzi w grę. proste. dlatego wybieram pizzę. jeśli jeszcze masz maszynę do chleba, która ma opcję przygotowani samego ciasta drożdżowego - pizza w zasadzie zrobi się sama. wiem, że to nie jest takie proste, gdy w domu jest alergik, ale o ile nie ma problemu z glutenem (a u nas nie ma, chociaż staramy się nie przesadzać), wegańska pizza niewiele różni się od tradycyjnej.


tradycyjnie ciasto na pizzę jest wegańskie: mąka, woda, oliwa, drożdże, sól i trochę cukru, ale niekoniecznie. gorzej z tym, co na pizzy. tutaj trudno ominąć ser, dlatego polecam ten wegański. to nie to samo, oczywiście, ale zapiekany sprawdza się znakomicie i nie ma specjalnej różnicy.




pizza wegańska

s k ł a d n i k i (2 średnie pizze):

- 500 g mąki pszennej
- 25 g drożdży
- 1 szkl. letniej wody
- 50 ml oleju lub oliwy
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 płaska łyżeczka cukru

+ składniki na sos (poniżej)

+ składniki na wierzch: czego dusza zapragnie. tylko trzeba kroić cienkie plasterki: papryka w różnych kolorach, oliwki, odparowany wcześniej szpinak i ser (najlepiej starty na tarce i najlepiej mozzarella, ale u mnie wegański)


w y k o n a n i e:


1. drożdże rozkruszyć, dodać cukier, rozgnieść, aż przybiorą płynną postać. potem dodać letnią wodę i olej.

2. dodać mąkę i sól; wymieszać i wyrabiać kilka minut (lub umieścić w pojemniku maszyny do chleba w kolejności najpierw płyny, potem sypkie i włączyć program "dough", ale kiedy ostatecznie ciasto przestanie się wyrabiać, wyjąć je, nie czekając, aż skończy się program)

3. ciasto wyrobione podzielić na 2 części. zrobić z nich kule, owinąć obie folią spożywczą i włożyć do lodówki na około 30 min.

4. przygotować składniki na pizzę. trzeba tylko pamiętać, by nie było za dużo, ciasto nie może namoknąć od wody, która wypłynie ze składników. a warzywa, które mają jej dużo, trzeba wcześniej przygotować (np. pieczarki trzeba wcześniej podsmażyć) lub w przypadku warzyw pokroić cienko.

5. sos pomidorowy przygotować wcześniej: odparować passatę dodaną do zeszklonej cebulki oraz dobrze doprawić ziołami, czosnkiem i przyprawami.

6. włączyć piekarnik i nastawić na 230-250*C (lub max).tuż przed pieczeniem włożyć pustą blachę, by się nagrzała.

7. wyjąć pierwszą kulę. ciasto cienko rozwałkować (najlepiej na papierze do pieczenia), nie musi być okrągłe jak od garnka, ale ma być rozwałkowane cienko.

8. posmarować sosem, nałożyć składniki równomiernie, ale nie za dużo.

9. przełożyć (z czyjąś pomocą, bo inaczej będzie to strasznie trudne) na rozgrzaną blachę, którą wyjąć należy z piekarnika.

10 piec przez 10 min. aż zarumienią się boki. to samo zrobić z drugą połówką lub zamrozić. jedna pizza nie jest bardzo duża, bo ciastu nie pozwalamy urosnąć, dzięki temu właśnie jest chrupiąca, nie mamy poczucie objedzenia się i przygotowanie trwa znacznie szybciej.


czasami jednak mamy ochotę na pizzę / dzieci jęczą o pizzę (niepotrzebne skreślić) a w domu nie ma składników ani ochoty na jej przygotowanie, można pójść do pizzerii, wiadomo. warto jednak wybrać dobrą, swojską pizzerię, taką jak np. w pizzerii Verona w Szczecinie (www.pizzaportal.pl). a gdzie Wy najczęściej jadacie pizzę: w domu czy na mieście? Macie ulubione pizzerie? Podzielcie się w komentarzach!

bezmleczne kokosowe placuszki

Udostępnij ten wpis:

leżę obok Maniuli. śpi.
ale słyszę, jak ciężko oddycha.
przykładam rękę do czoła i już wiem, że jej organizm z czymś walczy.
z czymś więcej niż tylko śpik do pasa.


nie mogę się ruszyć, bo od razu się wybudza - tak czujnie śpi.

miał być dwudaniowy obiad, będą racuszki.
tak dla odmiany już trzeci raz w tym tygodniu.
szybkie, proste i w ogóle nie muszą się znudzić, bo możliwości jest od groma.

u nas bezmleczne.

placuszki kokosowe
przed Wami placuszki kokosowe

s k ł a d n i k i:

- 2/3 szklanki mleka kokosowego
- 1 duże jajko
- 1-1,5 szklanki mąki pszennej (jasnej, typ nie gra roli)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2-3 łyżki wiórków kokosowych (mogą być te, które zostały po odciśnięciu domowego mleka kokosowego)
- szczypta soli
- 2 łyżeczki cukru brązowego

w y k o n a n i e:

1. wszystkie składniki należy połączyć za pomocą widelca bądź trzepaczki na gładką masę. powinny być zimne lub w temperaturze pokojowej. nie mogą być za ciepłe, by nie aktywować proszku do pieczenia.
2. najlepiej dać ciastu odpocząć z kwadrans (chociaż ostatecznie można ten punkt pominąć).
3. ciasto nakładać łyżką na rozgrzany (nie za bardzo!) tłuszcz. smażyć na średnim ogniu na złoty kolor.

racuszki kokosowe bezmleczne

podpis

Zapisz

zapiekany kruchy warkocz z nadzieniem... wytrawnym

Udostępnij ten wpis:
obudziło mnie dziś ciemnozłote słońce.
i Mania.
nad ranem wzięłam ją do naszego łóżka z butlą ciepłego mleka.
już jest taka fajna, że można się do niej przytulić, jak to misiaka.
bez poczucia, że się jej zrobi krzywdę.

szkoda, że nie ma już rudych i czerwonych liści.
bo to słońce takie październikowe.
pasowałoby.

smutne gałęzie leszczyny z kilkoma listkami.
bidule, dygoczą, jakby już chciały spaść, ale jakoś nie mogą.

tymczasem uśmiecham się do słońca.
piję tę energię, którą mi przesyła.
razem z kawą, oczywiście.

a wieczorem zjemy kawałek tego warkocza, co go wczoraj upiekłam.
kruche, obłędne ciasto, które będzie idealne do tartaletek czy quiche
no i nadzienie też mi wyszło...

kruchy warkocz z nadzieniem2
kruchy maślany warkocz z wytrawnym nadzieniem

s k ł a d n i k i:

ciasto:

- 1,5 szklanki mąki
- 100-120 g. rozpuszczonego masła
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli (duża)
- 1 jajko
- 2 łyżki jogurtu naturalnego

nadzienie:

- 0,5 kg mięsa ugotowanego (może być z rosołu; u mnie młoda wołowina)
- 1 duża cebula
- 1 malutki koncentrat pomidorowy
- 1 łyżka majonezu
- 1/3 łyżeczki wędzonej papryki
- 1/3 łyżeczki ziół prowansalskich
- odrobina sosu sojowego i pieprz do smaku

w y k o n a n i e:

1. składniki na ciasto mieszamy w jednej misce i krótko wyrabiamy. zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 20-30 min. ciasto nie musi być bardzo zimne.
2. farsz. mięso bardzo drobno posiekać, nie trzeba miksować czy mielić. drobno pokroić cebulę i zeszklić na patelni. dodać pozostałe składniki i wymieszać.
3. ciasto wyjęte z lodówki rozwałkować na grubość 3-4 mm. najlepiej, by miało kształt prostokąta. na środku wzdłuż dłuższego boku ułożyć farsz. następnie ponacinać ciasto ukośnie od farszu na zewnątrz - trochę tak, by nacięcia przypominały choinkę. paskami ciasta przykrywać farsz naprzemiennie, również pod kątem. dzięki temu uzyskamy formę warkocza.
4. warkocz można posmarować roztrzepanym jajkiem, ale nie jest to konieczne.
5. piec ok 40 min w 180*C.

kruchy warkocz z nadzieniem3

kruchy warkocz z nadzieniem4

podpis

Zapisz

pumpkin spice latte i korzenny wieczór

Udostępnij ten wpis:
ciepły kocyk.
ciepły grzejnik.
ciepły kubek z ciepłą, rozgrzewającą kawą...

... i nauka.
a nie, na przykład, dobra książka.

ale z drugiej strony słuszna nauka nie jest zła.
a nauka języka słuszną nauką jest.

Mania, mała instruktorka fitness (a tym, skąd to porównanie - innym razem) śpi snem umęczonego.
ząbkowanie to ciężka sprawa.

Buńka goni w futerkowym kombinezonie, który przypomina geparda.
i usypia Barbie w nowym urodzinowym tipi.

a ja odsuwam myśl o zagonieniu jej do łóżka, chociaż już po dwudziestej pierwszej.
przymykam oczy i staram się ignorować wątpliwej jakości śpiewy i krzykliwe głosy komentatorów meczu "Legia z Real".
zaciągam się zapachem mojej pumpkin spice latte, biorę duży łyk i odzyskuję motywację.

dziś przedstawiam przepis na obłędną mleczną kawę. korzenno-dyniową.

pumpkin spice latte1
pumpkin spice latte
/inspirowane przepisem Asi z Kwestii Smaku/


s k ł a d n i k i (1 porcja):

- 3 łyżki syropu korzenno-dyniowego*
- ok 50 ml espresso
- 200 ml mleka

w y k o n a n i e:

1. świeżo mieloną kawę zaparzyć bardzo gorącą (lecz nie wrzącą!) wodą. odczekać 3-4 minuty.
2. dodać syrop. wymieszać
3. wlać lekko spienione, mocno ciepłe mleko. samej piany nie powinno być dużo. posypać cynamonem.

sos korzenno dyniowy
*syrop dyniowo-korzenny (pumpkin spice)


s k ł a d n i k i:

- 1/2 szklanki wody
- 1 łyżeczka imbiru w proszku
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 1 łyżeczka tartej gałki muszkatołowej (najlepiej świeżej)
- 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
- 1 łyżka masy kajmakowej rozrzedzonej kilkoma łyżkami mleka (w oryginale: 1/3 szklanki mleka skondensowanego, słodzonego)
- 1/4 szklanki purée z dyni - może być poprzez jej upieczenie w całości lub uduszenie już pokrojonuch kawałków, po czym zmiksowanie.

w y k o n a n i e:

1. w garnku wraz z wodą umieścić przyprawy i cukier. zagotować, po czym na małym już ogniu gotować ok. 5 minut. po tym czasie odstawić na kwadrans.
2. zlać odstany syrop do garnuszka przez gazę na sitku. syrop powinien być jak najbardziej klarowny.
3. do syropu dodać rozrzedzoną masę kajmakową (mleko skondensowane), dobrze wymieszać.
4. dodać purée z dyni. zmiksować dokładnie.

przechowywać w lodówce.


u mnie, jak widać syrop bardziej przypomina musztardę i ma rustykalne grudki. nie przeszkadza mu to być absolutnie obłędnie pysznym.

uwagi dla dbających o linię: to jest syrop. a syrop jest w swej naturze bardzo słodki, taki ma być. ale możesz go nie dosładzać aż tak, jeśli pijasz kawę gorzką. albo syropu dodaj do kawy mniej.

 

na babeczniku także możecie zobaczyć mój przepis. łapcie link.

 

 

 

 

 

Zapisz

Zapisz

orientalna zupa z cukinii

Udostępnij ten wpis:
szaro i buro.
bardzo listopadowo. z deszczem w tle.
ciszą w ciepłym domu i równym oddechem śpiącego maluszka.

mama może odpocząć.
mama olewa fakt, że są na świecie inne mamy, które rzucają się w wir prac domowych, kiedy dziecko zaśnie.
gotują obiad, ścierają kurze, pucują podłogi i szorują prysznic.
a kiedy dziecko się budzi z uśmiechem gnają na plac zabaw/ spacer/ zakupy w ramach spaceru.
i mają niespożyte siły do samego wieczora, kiedy to rozkładają deskę do prasowania i idą spać dobrze po północy, a wstają bladym świtem.

mama chce trochę uciułać dla siebie z tego czasu, który w ciągu dnia ma głównie dla dziecka. dzieci.
i nie ma wyrzutów sumienia.

bo gdyby je miała, to by zwariowała. i nie potrafiła się cieszyć, że ma dzieci, wciąż podświadomie obwiniając je, że ukradły jej młodość/ karierę/ pracę/ bujne życie towarzyskie i tym podobne.

kiedy mała M. się obudzi na spokojnie zrobię tę zupę po raz drugi. była taka pyszna, że nie sposób nie zrobić "powtórki z rozrywki".
a ona taka prosta, szybka i taka optymistycznie zielona!

 

 

zupa krem z cukinii


zielona zupa krem z cukinii. w orientalnym stylu.


s k ł a d n i k i:

- 1 kg pokrojonej na niewielkie kawałki dojrzałej cukinii (bez gniazd nasiennych, ale ze skórką)
- 2-3 średnie cebule pokrojone w piórka
- 4 duże ząbki czosnku
- 1 puszka mleczka kokosowego
- 1 płaska łyżka przyprawy garam masala
- 1 łyżeczka mielonej kurkumy
- 1/2 łyżeczki oregano

- 1/4 łyżeczki mielonego imbiru
- 1 kostka rosołowa ekologiczna/bio lub domowej roboty (opcjonalnie)
- sos sojowy/sól i pieprz (do smaku) (ja dodałam jeszcze szczyptę cukru)
- 2-3 łyżki oleju rzepakowego

w y k o n a n i e:

1. cebulę umieścić w dużym garnku i zeszklić na oleju.
2. dodać cukinię i 1/4 szklanki wody. dusić pod przykryciem, od czasu do czasu mieszając, aż warzywa zmiękną. to może trwać nawet pół godziny - w zależności od wielkości kawałków cukinii.
3. kiedy cukinia zmięknie nieco, dodać zmiażdżone ząbki czosnku. dalej dusić.
4. dodać puszkę mleczka kokosowego. zminimalizować ogień i dodać przyprawy i kostkę. dla każdego ilość przypraw może się różnić, więc zawsze należy próbować dań w trakcie ich gotowania.
5. kiedy zupa przestygnie, zmiksować na gładki krem.
6. podawać z keksem śmietany lub grzankami.

 

orientalna zupa z cukinii


podpis


 

 

 

 

Komentarze, które są tylko i wyłącznie reklamami, będą automatycznie kasowane.

Zapisz

Zapisz

zupa krem z cukinii - najlepsza, najtańsza i najprostsza

Udostępnij ten wpis:
boli mnie głowa.
zupełnie jak wczoraj i przedwczoraj.
zaczęłam nawet obwiniać o to pogodę: nie pamiętam bardziej depresyjnej

mamy prawie trzynastą a ja już ciupię druga kawę.

Maniula śpi snem sprawiedliwego, z niewinną miną aniołka,
który już zdążył zapomnieć, że coś mu dokuczało przed południem.
niestety na razie jesteśmy na etapie zgadywania, cóż to mogło być.
ewentualnie przyjmuję postawę: "dziś chyba tego nie odgadnę" i czekam, aż problem sam się rozwiąże.

i z reguły się rozwiązuje.

wczoraj powstała fantastyczna zupa krem z cukinii.
idealna na taką posępną, (literalnie) szarą pogodę.

z gatunku tych "czterej naj":

 - NAJlepsza
 - NAJprostsza
 - NAJtańsza
 - NAJszybsza

nawet dla tych (a może głównie dla tych), którzy nie czuję się zbyt pewnie w kuchni.
dla zabieganych, dla oszczędnych i dla tych, którzy jednak wolą swojski niż kupne.

zupa krem z cukinii1

ZUPA KREM Z CUKINII

s k ł a d n i k i:

- 1 kg cukinii (3-4 średnie cukinie)
- 1 średnia cebula
- 4-5 ząbków czosnku marynowanego (lub 1-2 ząbki świeżego)
- 1 kostka rosołowa BIO (lub 2 własnej produkcji: mocno odparowany wywar zamrożony w woreczkach do lodu)
- olej do podsmażenia
- 2-3 łyżeczki oleju z pestek dyni
- 1 łyżeczka przyprawy curry
- sól, pieprz
- 1/4 szklanki wody

w y k o n a n i e:

1. cukinię dokładnie umyć, odciąż obie końcówki, wydrążyć pestki, pokroić w większą kostkę.
2. cebulę obrać i posiekać. Zeszklić na oleju, dodając nieco soli.
3. cukinię podsmażyć (także posolić). dodać czosnek, kostkę i wodę. dusić pod przykryciem do miękkości.
4. po przestudzeniu zblendować. rozcieńczyć zupę wodą do uzyskania porządanej gęstości.
5. doprawić pieprzem i curry oraz olejem z pestek dyni (można dosolić, jeśli dodana wcześniej sól to dla Was za mało).
6. podawać z keksem gęstego jogurtu/śmietany lub grzankami.

zupa krem z cukinii2

zupa krem z cukinii3

podpis

pomidorowa jakiej nie znacie

Udostępnij ten wpis:
bez pomidorów świat byłby smutny.
wołałby rozpaczliwie o wynalezienie czegoś, co będzie pomidorem.

czy polska kuchnia jest pomidorowa?
na swój polski sposób.

najprostsza sałatka z pomidorów i cebulki
nieodłączny element kanapek (kanapka dzieciństwa: chleb z masłem i pomidorem).
fasolka po bretońsku (a taka polska jest, przecież!),
w postaci koncentratu pomidory lądują nierzadko w bigosie.
zawłaszczyliśmy sobie węgierskie leczo i spolszczamy je dodatkiem obsmażanej kiełbasy.
ale wszystko przebija polska "pomidorówka".
w chudym czasie przygotowana z kostki rosołowej i koncentratu i tak był ulubioną zupą dzieci.
i nadal jest.

co potwierdza moje małe Jagodzionko.

najlepsza ze świeżych pomidorów, z kawałkiem gotowanego mięsa, z makaronem i warzywami.
w chorobie - zaraz po rosole - u rekonwalescenta pojawia się właśnie zupa pomidorowa z ryżem. tak delikatna, że człowiek unosi się w powietrzu po jej zjedzeniu.

obecnie jednak, kiedy w Polsce tak popularna stała się kuchnia włoska, pomidory wręcz opanowały nasze stoły.
te domowe, oczywiście.
studenckie potrafią nadal straszyć obecnością zupa instant, czy w najlepszym - chociaż droższym - razem daniami na wynos.
kuchnia włoska pokazała nam pomidorowe sosy czy różne sałatki z udziałem pomidorów (np. caprese).

teraz również zaczynamy eksperymentować z zupami. nawet tymi klasykami, jak pomidorowa.
uwielbiam pomidorową mojej mamy. bardzo prosta z kluskami lanymi lub kładzionymi na skrzydełkach.
tym razem chciałam spróbować czegoś innego.

tutaj - jak zwykle - zainspirowana wyglądem i składnikami, postanowiłam zrobić
zupę pomidorową krem z bazylią na mleczku kokosowym.
cudowna. nieskomplikowana i całkiem szybka w przygotowaniu.
jeśli obawiacie się mdłego smaku mleczka, zapewniam, że jego nuta jest naprawdę bardzo delikatnie wyczuwalna. dzięki imbirowi lekko kwaskowa, charakterna lecz nie ostra. bazylia świetnie zupę aromatyzuje i... nie czarujmy się: tutaj naprawdę trzeba ją przetrzeć przez sito, ale trwa to bardzo krótko.

zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym


s k ł a d n i k i:

1 łyżka masła
1 łyżeczka oliwy z oliwek lub oleju roślinnego
1 liść laurowy
1 średnia marchewka, pokrojonej w dość grube plasterki
1 nieduża cebula, pokrojona w kosteczkę
1 mały ząbek czosnku, pokrojony na plasterki
2 cm kawałek imbiru, pokrojony w plasterki
1 łyżka mąki pszennej
5 średnich pomidorów, pokrojone na kawałki (można zastąpić tymi z puszki)
duża garść listków bazylii
250 ml mleczka kokosowego
szczypta cukru, sól i świeżo zmielony czarny pieprz

w y k o n a n i e:

1. w garnku rozpuścić masło z oliwą i dodać liść laurowy.
2. kiedy zacznie wydobywać się jego zapach, dodać marchewkę i smażyć ok. 2 min. dodać szczyptę cukru i sól. dusić przez 5 min.
3. do garna wrzucić cebulę, czosnek i imbir. dalej dusić przez kolejne 5 min. po tym czasie dodać mąkę i wymieszać. podgrzewać około minuty ale nie rumienić jej.
4. dodać pomidory pokrojone na kawałki, wymieszać i gotować pod przykryciem pół godziny, od czasu do czasu mieszając. doprawić solą i pieprzem.
5. po tym czasie wyjąć liść laurowy i dodać lekko posiekane liście bazylii i zmiksować na gładko.
6. dodać mleczko kokosowe, wymieszać i przetrzeć przez sito. zagotować.
7. podawać z ulubionymi dodatkami: niewielkie grzanki czosnkowe czy kleks zimnej śmietany lub jogurtu.

zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym

 

podpis

idą Święta. białe kiełbaski pod chrupiącą pierzynką

Udostępnij ten wpis:
zaraz Święta.
jakbym nie widziała, pewnie założyłabym, że chodzi o te Bożego Narodzenia.
taki psikus: śnieg, słońce, deszcz, deszcze ze śniegiem, wiatry, burze...
nawet Bulinka patrzy na mnie ze zdziwieniem.
nie, mówię, to nie moja sprawka, drogie dziecko.

w tym roku odpuściłam z tymi wielkimi przygotowaniami, myciem szafek nieotwieranych cały rok.
czy czysta szafka może coś zmienić w ostatniej chwili?
jeśli mogłaby coś zmienić, to już dawno by coś zmieniła.
widzę jednak, że nie zmienia.
i widzę, jak wszyscy wokół mają problem z taką szafką.
w ostatnim momencie każdy chce mieć czystko w tej zapomnianej szafce.
dlatego też na ostatnią chwilę robią zakupy, kupują świąteczne kartki, które należy jedynie podpisać (bo życzenia już są napisane) i wysłać.
szybko, szybko.

więc startują instant żurki, instant barszcze, instant sosy, pieczeń gotowa - też można ją dostać w sklepie.

i ja tych ludzi rozumiem. sklepy prześcigają się, który będzie czynny później, bo zawsze w ostatnim - dosłownie - momencie zjawią się jeszcze tacy, którzy "zapomnieli chleba, masła i mleka". a co z pracownikami, którzy przecież też chcą mieć Święta "jak Bóg przykazał"?

dlatego w tym roku zostawiłam tę szafkę.
kupiłam karki i sama napisałam życzenia.
nie robiłam zakupów na dwa lata do przodu (też macie czasem wrażenie, że ludzie stojący przed Wami w kolejce kupują przynajmniej na rok w przód?).
poszłam z dzieckiem na basen. pusto, aż miło.
w tym roku wyłączę telewizor i radio w Wielki Piątek.
i pomyślę o Tym, któregośmy wtedy zabili. i pomyśleć, że On przyszedł nam wtedy powiedzieć, że nas kocha nad życie.
i udowodnił to.
a nas to nie obchodzi. nasze serca jak ta zapomniana szafka. na ostatni moment odkurzana.
w tym roku szafki nie odkurzę, a właśnie moje serce.
zaleciało banałem, wiem. ale czasem warto się nad tym zastanowić.

ja trochę o tym myślałam i zrobiło mi się wstyd. śmiałam się z prawionych banałów.
ale tutaj nie ma się z czego śmiać.
jedno z lepszych dań, jakie jadłam z udziałem białej kiełbasy.
inna rzecz, że to musi być zawsze kiełbasa dobrej jakości.
chrupiąca z wierzchu skórka jest obłędna. danie jest mocno sycące. dobrze wpasują się do niego wyraziste dodatki: kiszone ogórki, ćwikła czy sałatka coleslaw

biała kiełbasa pod chrupiącą pierzynką

s k ł a d n i k i:

- 500 g białej surowej kiełbaski (u mnie: cienka, ale może być gruba)
- 45 g pieczywa chrupkiego
- 70 g serka mascarpone
- 80 g śmietany 36%
- 1 jajko
- 0,5 cebuli
- natka pietruszki - łyżka posiekanej
- pieprz, sól (minimalnie, bo surowe kiełbasy są mocno słone)
- parmezan (opcjonalnie)

w y k o n a n i e:

1. piekarnik nastawić na 200*C
2. w malakserze skruszyć drobno chrupkie pieczywo (można zrobić to za pomocą tłuczka: pieczywko włożyć wcześniej do woreczka foliowego)
3. w jedne misce wymieszać dokładnie mascarpone, śmietankę, jajko i natkę pietruszki.
4. na patelni zrumienić drobno posiekaną cebulę. odłożyć do wystygnięcia, po czym dodać do masy z serka i śmietany.
5. na patelni przyrumienić ze wszystkich stron kiełbaskę.
6. w naczyniu żaroodpornym, lekko "muśniętym" tłuszczem, ułożyć kiełbaski obok siebie.
7. tuż przed włożeniem do piekarnika do masy ze śmietaną dodać skruszone pieczywo chrupkie. szybko wymieszać i rozprowadzić po kiebłaskach. gdyby masa okazałą się bardzo sucha, należy rozcieńczyć ją odrobiną śmietanki lub mleka.
8. po wierzchu można posypać startym na drubnych oczkach parmezanem.
9. piec przez ok. 30 min.

białe kiełbaski zapiekane

zupa cebulowa. bo tak. i przypomnienie o KONKURSIE

Udostępnij ten wpis:
choróbsko dziesiątkuje znajomych, rodzinę, sąsiadów.
moje męża zmiotło z powierzchni ziemi.
z małego Bąbelka pozostała kupka chodzącego i pojękującego nieszczęścia.

serce ściska.

kto w takich chwilach myśli o gotowaniu? a jeść trzeba.
no to siup: prosta, błyskawiczna, o trzech składnikach zupa.
rozgrzewa, jak domowy rosół.

a przy tym jest wyrafinowana, więc bez cienia wątpliwości serwuję ją na romantyczną kolację, czy uroczysty obiad.

jeśli jeszcze dodam, że cena przebija prostotę, to to będzie absolutny fenomen. o ile specjalnie nie kupowaliście wina*.

a mowa o francuskiej zupie cebulowej.

*kiedy zostaje mi wino, zamrażam go w pojemnikach na lód i dodaję do potraw kiedy i tyle, ile mi potrzeba.

zupa cebulowa

zupa cebulowa


s k ł a d n i k i:

- 500 g cebuli
- łyżka masła
- łyżka oliwy
- 1/2 szkl. białego wytrawnego (lub ewentualnie półwytrawnego) wina
- 1/2 l bulionu domowego (najszybciej będzie, jeśli bulion w większej ilości przygotujemy wcześniej i zamrozimy go w porcjach na zupę)
- sól, pieprz

+ kromki bagietki (lub innej białej bułki) pokrojone w małą kostkę.

w y k o n a n i e:

- cebulę obrać i posiekać na półplasterki.
- masło i oliwę roztopić w szerokim garnku. cebulę podsmażać aż się mocno zarumieni (ale nie spali!) na średnim ogniu.
- dodać wino, zwiękrzyć płomień, zeskrobywać w czasie gotowania przyrumienienia.
- po kilku minutach dodać wrzący bulion i na małym ogniu gotować 1/2 h pod przykryciem, aż cebula będzie całkiem ugotowana.
- doprawić solą i pieprzem.
- całość zmiksować na gładki krem.
- podawać z grzankami* i/lub keksem zimnej śmietany

* kilka kromek bagietki (bądź innej bułki) pokroić w kosteczkę przyrumienić na suche patelni, by powstały grzanki.


zupa cebulowa

zupa cebulowa

zupa cebulowa

zupa cebulowa

zupa cebulowa


podpis

przypominam o wciąż trwającym KONKURSIE! czekają wspaniałe syropy barmańskie do kawy i deserów! po szczegóły zapraszam tutaj.

biało, biało, biało wszędzie. ragout z indyka.

Udostępnij ten wpis:
patrzę na krajobraz za oknem.
biało, biało, biało wszędzie.
jak w tej świątecznej piosence:

"całą noc padał śnieg cichy, cichy, cichuteńki.
przyszedł świt, a tu świat cały biały, bielusieńki,
jakby kto świata skroń gładził chłodem białej ręki
i powiedział szeptem doń: nic się nie bój mój maleńki."

białe czapki na gałęziach drzew.
śnieg wciąż pada.
wciągam na nogi skarpeto-buty, owijam szczelnie w wełniany kardigan i wchodzę do kuchni.

dziś będzie rozgrzewające ragout z indyka.

ragout z indyka


ragout z indyka

s k ł a d n i k i:

- 500 g piersi z indyka
- 40 g mąki pszennej
- 40 ml oleju
- 1/2 cytryny
- 20 g imbiru
- 1 gałązka rozmarynu
- 2 świeże pomidory
- 1/2 papryczki pepperoni
- 1 duża marchewka
- 2 mała cebula
- 2 ząbki czosnku
- 30 g rodzynek sułtańskich
- sól i pieprz

w y k o n a n i e:

1. pierś z indyka oczyścić, umyć i osuszyć, po czym pokroić na 2 cm kawałki.
2. cebulę i czosnek pokroić w kostkę a imbir w cieniutkie paseczki.
3. mięso obtoczyć w mące i podsmażyć na oleju w średniej wielkości garnku. dodać cebulę, czosnek i imbir. poddusić 3-4 min.
4. dodać w całości umytą i oczyszczoną (bez nasion) papryczkę a także obraną i pokrojoną w plasterki marchewkę.
5. pomidora pokroić na ćwiartki, a potem na kawałki podobnej wielkości, co pierś i dodać do garnka.
6. dodać 2 listki cytryny i gałązkę rozmarynu i podsmażyć przez chwilę (aż wyczuwalna stanie się cytryna i rozmaryn).
7. zalać 1 l wody i dusić przez ok 40 min na niewielkim ogniu aż mięso będzie miękkie. po 10 minutach wyjąć cytrynę i rozmaryn.
8. podawać mocno ciepłe albo na ryżu, albo w miseczce jak inne dania jednogarnkowe.

ragout z indyka


ragout z indyka


ragout z indyka


podpis

 

 

 

szarość nad szarościami i litewskie kibiny

Udostępnij ten wpis:
zmęczenie zaczyna przybierać formę niekończących się codziennych katuszy.
sen nie przynosi ukojenia.
jak gdybym we śnie pokonywała wyczerpujce kilometry mojego umysłu.
i nic mi się nie śni.

budzi mnie szary poranek.
za oknem fotogeniczne mgły unoszące się nad smutnymi drzewami.
czarnobiały krajobraz.
nawet choinka wygląda blado.

tak, uparłam się, że będzie z nami do drugiego lutego.
jej wizyta zawsze taka krótka.
za krótka.

czasem zanucę kolędę. póki można.
ale i ona brzmi jakoś szaro.

zakwasiłam ciało stresem, nabiałem, kawą i herbatą. teraz pora się z tego uwolnić. na dobre. wchodzę w dietę oczyszczającą.
zrezygnowałam z kawy.
właśnie przechodzę krezys: nawet czerń mi jakoś zszarzała.
gorzej być już chyba nie może.

dlatego upiekłam kibiny. lepienie jest czasochłonne, a to pozwala się wyciszyć i uspokoić. i może o to chodzi.

przepis zmodyfikowałam i użyłam piersi z indyka zamiast wołowiny.
nie wiem, czy to duże przestępstwo.
ważne jednak, że smakuje obłędnie i jest niesamowicie delikatne.

już teraz wiem, że idealnie sprawdzą się też w wersji "kapusta z grzybami", jak w pierogach tradycyjnych.

kibiny

kibiny  (przepis litewski)
/idealne do barszczu czy po prostu ciepłej, warzywnej zupy krem. smaczne także jako samodzielna przekąska/

przepis lekko przez mnie zmodyfikowany pochodzi stąd.

s k ł a d n i k i (30 sztuk):

ciasto:
- 1/2 kg mąki
- 250 g masła
- 2 jajka
- 200 g śmietany (kwaśnej 12 lub 18%)
- 25 g świeżych drożdży
- 100 g ciepłego (ale nie gorącego) mleka
- 1/2 łyżeczki cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1 żółtko do posmarowania uformowanych kibinów

farsz:
- 300 g surowej piersi z indyka/ kurczaka
- 100 g słodkiej kapusty
- 1 cebula
- pieprz i sól
- trochę wody

w y k o n a n i e:

1. mąkę wymieszać ze solą, dodać masło i rozgnieść razem.
2. w misce połączyć jajka ze śmietaną i wlać masę do mąki z masłem.
3. dodać rozczyn ze świeżych drożdży (drożdże rozpuścić w ciepłym mleku z dodatkiem cukru i łyżką mąki). wyrobić ciasto.
4. pozostawić je w ciepłym miejscu pod przykryciem dla podwojenia objętości. po tym czasie znów zagnieść ciasto.

5 przygotowujemy farsz:

- pierś pokroić w drobną kosteczkę. posiekać kapustę i cebulę drobno.
- wymieszać. doprawić solą i pieprzem.
- dodać odrobinę wody i dokładnie wymieszać.

5. ciasto podzielić na równych 30 części i rozwałkowywać każdą na placuszek o średnicy 15 cm i wycinać dużym kubkiem kółka.
6. na środek nakładać trochę farszu i składać jak pierogi, lecz stawiać je zawiniętym brzeżkiem do góry.
7. kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. wykałaczką u góry robić dziurkę, by wychodziła nią para, a pierożki nie powybuchały. posmarować żółtkiem wymieszanym z odrobiną mleka lub wody.
8. piec w 200*C przez 15-20 min., aż się zarumienią.

kibiny


kibiny


kibiny


kibiny


kibiny


podpis

placuszki ze szpinakiem i ricottą i wspomnienia lata.

Udostępnij ten wpis:
zachłysnęłam się słonecznym krajobrazem za oknem.
promienie światła, które prześlizgują się między gołymi gałęziami drzew w sadzie.
rozpromieniłam się na widok dwóch śmiejących się stokrotek.

myśli pognały same w stronę lata.
i wtedy przywołałam w myślach rozmowę z R. na temat wakacji...

ja (w ósmym miesiącu ciąży) : nie wiem, czy opłaca się nam daleko jechać samochodem. z auta wyniesiesz mnie nogami do przodu.
eR.: to może na kilka dni pod namiot?
ja: o ile weźmiemy ze sobą łazienkę.

po kilkunastu minutach...

eR. (odkrywczo) : wiem! po prostu pojedziemy do najbliższego Sheratonu do Krakowa na weekend. pochodzimy w białych szlafrokach i ucieszymy się pełnym barkiem. to znaczy: ja się ucieszę.
ja: biały szlafrok mnie przekonał.

do Sheratonu nie pojechaliśmy.
a dziś po prostu zapragnęłam zielonego drugiego śniadania.
lekkiego, ale na ciepło.

placuszki ze szpinakiem i ricottą


delikatne placuszki ze szpinakiem i ricottą

s k ł a d n i k i:

- 100 g sera ricotty
- 100 g szpinaku po obgotowaniu (lub mrożonego)
- 2 łyżki mąki z pełnego przemiały
- 1 duże jajko
- 1 ząbek czosnku
- gałka muszkatołowa, pieprz i sól

w y k o n a n i e:

1. w misce łączymy ser, szpinak, jajko, czosnek i przyprawy (spróbować, czy nie potrzeba bardziej doprawić).
2. oddzielić białko od żółtka. białko ubić na sztywno. żółtko dodać do masy. zmiksować (ze względu na liście).
3. w masę delikatnie wmieszać łyżkę białka i po łyżce dodawać do masy.
4. smażyć niewielkiej ilości oleju nieduże placuszki.
5. podawać na ciepło.

placuszki ze szpinakiem i ricottą


placuszki ze szpinakiem i ricottą


placuszki ze szpinakiem i ricottą


placuszki ze szpinakiem i ricottą


podpis

zupa czosnkowa. smaczny przepis na odporność

Udostępnij ten wpis:
za oknem pogoda zmienia się na naszych oczach.
dopiero co śnieg skrzył się w słońcu, a już oglądamy ten smutny krajobraz w deszczu.
smutna jest też twarzyczka małej Bulinki.
śpik do kolan i smutne oczy.
ze spaceru nici.

apetytu brak. nie mam go ja ani mała Mysia.
wiru żołądkowy, nieprzespane noce i zawieszony wzrok. gdzieś w przestrzeń.
między bezmyślnym przerwacaniem stron książeczek a równie bezmyślnym wrzucaniem klocków do koszyka-sortera czekamy aż tata wróc z pracy.

czy ta zupa przywraca apetytu. nie wiem. ale z pewnością jest idealna, kiedy chcemy podreperować naszą odporność.

zupa czosnkowa


czosnkowa zupa krem

s k ł a d n i k i:

- ok. 10 ząbków czosnku
- 1 cebula
- 1/2 l bulionu (najlepiej zrobić w większej ilości i zamrozić porcjami - wówczas zupa jest błyskawiczna w przygotowaniu)
- pół szklanki śmietany 30 %
- sól i pieprz
+ masło do podsmażenia

- do podania: grzanki lub/i czarnuszka

w y k o n a n i e:

- cebulę obrać i posiekać w piórka.
- czosnek obrać i pozbawić zielonego środka. z grubsza pokroić.
- warzywa zeszklić na maśle, od razu dodając szczyptę soli (zostawić jeden ząbek czosnku).
- kiedy cebula z czosnkiem się zeszkli zalać je bulionem. zagotować.
- zmniejszyć gaz i dodać śmietankę. na małym ogniu gotować ok. 10 min. w tym momencie dodajemy odłożony wcześniej ząbek czosnku posiekany (dzięki temu zabiegowi smak czosnku będzie wyrazisty; nie będzie też takich strat właściwości wspierających odporność)

- zmiksować blenderem i doprawić do smaku.

- podawać z grzankami (ugrillowane na patelni bez tłuszczu) lub z ziarnami czarnuszki.

 

zupa czosnkowa

zupa czosnkowa


zupa czosnkowa


zupa czosnkowa


podpis

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia