tym razem dynia podpadła mojemu eR, chociaż nie wiem, doprawdy, czym.
inna rzecz, że naprawdę chodziły za mną wypieki z dynią.
takie, które wpisywałyby się w jesienną aurę, panującą na zewnątrz.
jabłonie w sadzie wciąż zielone, pachną już jabłkami.
słońce już też jesienne. i dynia na blacie szczerzy się do mnie.
chociaż powietrze coraz bardziej rześkie z rana, jego zapach przywołuje najlepsze wspomnienia: lśniące kasztany, kolorowe liście, grzyby, jak namalowane.
siadam z pachnącą cynamonem bułeczką z powidłami i aromatyczną kawą na kanapie. przykrywam kocem i sięgam po książkę.
Mysia-Gęsia śpi, nabiera sił na popołudniowe szaleństwa.
uśmiecham się na myśl, że w tym samym momenci, eR. sięga po taką właśnie bułeczkę w pracy. i myśli o nas.
a może w biegu pochłania ją i przez myśl przebiega mu tylko: "tego mi było trzeba".
nie wie jednak, że była w niej dynia.
i niech tak zostanie...
idealny, prosty przepis z dynią w roli głównej, podrasowaną cynamonem i kwaskową nutą powideł śliwkowych. cudowny, jesienny kolor i smak. bułeczki są puszyste jak na spory udział dyni. jedna spora bułeczka idealnie zastąpi nam typowe ciacho do kawy i zaspokoi nasz głód na słodycze. a ma tylko 148 kcal.
jesienne dyniowe bułeczki drożdżowe z powidłami
inspiracja stąd
s k ł a d n i k i (na 11 bułeczek) :
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 10 g drożdży suchych
- pół szklanki mleka
- 3/4 szklanki puree z dyni*
- 3 łyżki masła, roztopionego
- 1 łyżeczka cynamonu
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- 4 łyżki cukru
- 1/4 łyżeczki soli
+ 3/4 szklanki powideł śliwkowych
w y k o n a n i e:
- należy pamiętać, by wszystkie składniki miały temp. pokojową.
- drożdże wymieszać z przesianą mąką.
- dodać resztę składników, wyrabiać, aż będzie miękkie i elastyczne.
- odłożyć w misce przykrytej ściereczką w ciepłe miejsce aż podwoi objętość (ok. 1,5 h). po tym czasie odgazować (uderzyć w nie) i krótko wyrobić.
- ciasto podzielić na 10 części. każdą rozpłaszczyć, nałożyć pełną łyżeczkę powideł i zalepić. złączeniem do dołu umieścić w wyłożonej papierem do pieczenia formie (u mnie tortownica). kolejne bułeczki układać w niewielkich odstępach od siebie, by w trakcie pieczenia "przytuliły się".
- piec przez 30-35 min. w 195*C.
* puree z dyni robię na dwa sposoby:
1) dynię obieram (lub nie, jeśli mam hokkaido), wydrążam środek z pestkami i kroję na mniejsze części. piekę je w 180*C przez ok 90 min a natępnie miksuję.
2) dynię obieram (lub nie, jeśli mam hokkaido), wydrążam środek z pestkami i kroję na średniej wielkości kostkę. duszę na gazie z niewielką ilością wody (by się nie przypaliła) do miekkości. następnie blenderuję.
Takie cudownie słoneczne, idealne na szaro-burą jesienną aurę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :) albo ja na takie późne jesienne słońce i złote liście w tle. Idealnie dopasowany smak ;)
OdpowiedzUsuń