wpis o niczym z czekoladowymi batonikami w tle

Udostępnij ten wpis:

ból głowy. beznadzieja.
a do tego Mysia-Gęsia zwana Jagódką jest nie w sosie, co nie odpowiada nie tylko jej matce, ale i jej samej też.
która to kawa? nawet nie staram się nadążyć za liczeniem. brakuje mi dosłownie godziny, by poprawić wstęp i zakończenie pracy. i nie jestem w stanie się do tego zmusić.
niech to szlag. kawa podobno rozdrażnia. ja nie czuję różnicy. już od jakiegoś czasu na dźwięk słowa "obrona" otwierają się pochowane po kieszeniach i szufladach hipotetyczne narzędzia zbrodni, więc - umówmy się - to już nie jest rozdrażnienie.
nie idźmy więc w tym kierunku.


trzeba się odprężyć. w końcu słońce świeci, jest ciepło, nawet wiatr nie dokucza, na spacerze przyjemnie rozwiewając włosy i mnie, i Mysi-Gęsi. strofuję się co krok, że bluźnię narzekając, gdy - za przeproszeniem - g... mi się dzieje, tak?
ale znów mam chandrę. nawet pożalić się nie ma komu, bo eR. ostatnio wraca wyrąbany i wygląda jak swój cień. już nawet nie ma serca prosić go, by oglądnął ze mną jakiś film. pada bez ducha. ale za to z kurami. ostatnio nie ze mną, ale obok mnie.


moja miejscowość nie jest małą mieściną, ale niestety już za małą, by mogła zatrzymać moich znajomych przed wyjazdem stąd. i znów wracający jak bumerang temat samotności, o którym kiedy indziej. wydaje mi się, że muszę ochłonąć zanim coś na ten temat napiszę. muszę przynajmniej starać się być obiektywna. a chcę temat poruszyć, by wydaje mi się, że nie tylko mnie on dotyczy.


tak czy siak: dziś generalnie o niczym. może z dobrą kawą i batonikiem czekoladowym w tle. czekolada, jako ostatnia deska ratunku.


 batoniki czekoladowe

 czekoladowe batoniki "samo dobro"


s k ł a d n i k i:

- herbatniki pełnoziarniste (kilka sztuk)
- 2 tabliczki czekolady gorzkiej (nim 70%)
- mieszanka studencka (orzechy wszelkiej maści,
rodzynki, suszona żurawina,
suszone śliwki, morele - co nam przyjdzie do głowy)

w y k o n a n i e :

- w kąpieli wodnej (w misce położonej na 
garnku z gotującą się wodą, której
miska nie może dotykać) roztapiamy czekoladę.
- zdejmujemy z garnka miskę i do czekolady
dodajemy nasze orzechy, suszone owoce
i połamane na większe kawałki herbatniki*.
- masę przekładamy do naczynia wyłożonego
folią spożywczą i wkładamy do lodówki
na kilka godzin, aż dobrze stężeje.
- wyciągamy blok z folii i kroimy na
prostokąty - jak batoniki.

* zasada jest taka, że herbatniki 
łamiemy, a nie kruszymy. nie
dodajemy "pyłu", jedynie całe kawałki,
które należy delikatnie wmieszać.
orzechy i owoce dodajemy do dość dużej
ilości, ale to od nas zależy, ile ich
chcemy. pamiętać należy, że jeśli będzie
ich za dużo, batoniki nie dadzą się
ładnie pokroić - będą się łamać (co widać
u mnie, z tym, że ja takie lubię;))

 batoniki czekoladowe


batoniki czekoladowe


batoniki czekoladowe


podpis

 

2 komentarze:

Sama Twoja obecność tu jest dla mnie cenna. A komentarz - tym cenniejszy. Dziękuję.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia