dwadzieścia stopni o siódmej rano. potem już tylko gorzej.
brzuch zaczyna przeszkadzać w funkcjonowaniu. rośnie. mała Hania w nim też.
cieszą mnie jej ruchy i fakt, że jest ze mną cały czas. zwłaszcza teraz, kiedy nie ma Mojego.
bidula, idzie z myślą o nas w pielgrzymce do Częstochowy. myślę o nim z trwogą. zabójcze upały trzedziestokilkustopniowe. na asfalcie.
ja, mając dwadzieścia trzy stopnie w mieszkaniu, nie czuję się dobrze. nie mam na nic sił. a na gotowanie ani sił, ani chęci.
tylko żołądek ssie koło południa.
sięgam po najprostszy z możliwych wariantów. kanapka. tyle, że po węgiersku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Sama Twoja obecność tu jest dla mnie cenna. A komentarz - tym cenniejszy. Dziękuję.